literature

Cholercia, nie mam tytulu. Czesc 17.

Deviation Actions

EihgtthSin's avatar
By
Published:
328 Views

Literature Text

- Ale ten samochód to...- zaczęła.
Jej wzrok padł na stojącego koło latarni Aresa. Zauważył to i zaprzeczył ruchem głowy. Odetchnęła z ulgą. Kierowca nie był nikim, kogo zna. W tym czasie wróciła Roxana i Rozejrzała się wokół.
- A gdzie ten pyskaty?- spytała.
Sam wskazał samochód. Pozostali spojrzeli w tamtym kierunku, aby ujrzeć Aresa wyciągającego kierowcę z samochodu. Podbiegło do niego dwóch sanitariuszy i zaczęli coś krzyczeć. W odpowiedzi na to, chłopak otworzył maskę, z której buchnęły płomienie. Mężczyźni cofnęli się zaskoczeni. Jeden z nich wyciągnął małą gaśnicę i zaczął gasić pożar. W tym czasie drugi pobiegł po kilku strażaków. Ares przejął gaśnicę i odesłał ratownika do rannego kierowcy. Gdy ugasił na wpół spalony silnik, spojrzał na nogę Simona.
- O stary!- urwał w poszukiwaniu odpowiedniego słowa.
Simon uśmiechnął się lekko.
- Wiem, masakra. Boli jak cholera, więc pewnie jest cholernie źle. Przepraszam, ale nie dam rady być z wami na tych całych zawodach...
- Daj spokój. To nie twoja wina. Kierowca był krypto cukrzykiem i stracił przytomność.
- Rozumiem- widocznie posmutniał.- Dzięki za zgaszenie ognia. Jeszcze chwila i byłoby ze mną krucho.
- Już jest krucho- przypomniał mu Ares, nim zdążył ugryźć się w język.
- To byłoby gorzej. Mógłbyś powiedzieć strażakom, żeby się pospieszyli z wyciąganiem tego potwora z mojej nogi? Już jej nie czuję.
Ares zbladł. Skinął głową, po czym podszedł do grupki żartujących strażaków i lekarza.
- Kumpel pyta, czy moglibyście się już zając wyciąganiem samochodu z jego nogi- rzucił.
Gdy jego słowa nie wywołały w nich żadnej reakcji, odciągnął lekarza na bok.
- Moglibyście to zrobić teraz?- spytał.- Chłopak stracił czucie w nodze, co, sądząc po terenówce w jego kolanie, jest raczej złym znakiem.
Mężczyzna spojrzał na niego z wyższością.
- Co ty możesz wiedzieć, chłopcze?- spytał.
Ares poczuł jak mimowolnie zaciska pięść. Nagle na jego ramieniu znalazła się drobna dłoń.
- Spokojnie, pyskaczu- usłyszał.- Chyba wiesz, że za napaść na sanitariusza dostałbyś przynajmniej kuratora? A co do ciebie- dodała, widząc rosnący uśmiech na twarzy mężczyzny- za ignorowanie rannych mogę ci załatwić dożywotnie zwolnienie ze służby, cholernie wysokie odszkodowanie dla rodziny poszkodowanego i wyrok na dwadzieścia lat bez możliwości zawieszenia. Co ty na to?
W jednej chwili uśmiech spełzł z jego twarzy.
- Podziękuję- odparł i zagonił swoich towarzyszy do pracy.
- Dzięki- rzucił Ares.
Roxana Graczyk uśmiechnęła się. Po kilkunastu minutach samochód stał już w pewnej odległości od latarni, a Simona zabrała karetka.
- Obiecuję, że osobiście dopilnuję tych nierobów z ostrego dyżuru- powiedziała Roxana, wręczając im swoją wizytówkę.- Jeśli mielibyście jeszcze jakiś problem, dajcie znać.
Podziękowali, po czym wrócili na boisko. Kido straciła całą energię.
- Simon nie weźmie udziału w zawodach- oświadczył Ares.
- No ba. Nie pozwolilibyśmy na to.
- Musimy znaleźć kogoś na jego miejsce.
Przestała ich słuchać. Położyła się na murku i spojrzała w niebo. Nad ich głowami przelatywały dzikie gęsi. Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i usiadła z wrażenia. Przeczytała wiadomość i zerwała się na równe nogi. Spojrzała na zegarek, po czym puściła się biegiem przez boisko. Wspięła się na płot i zeskoczyła z drugiej strony. Stracili ją z oczu, gdy wsiadła do autobusu.
- Pojechała do szpitala - bardziej stwierdził niż zapytał Ares.
- Skąd wiesz?- spytał Mateusz.
Pokazał im telefon. On również otrzymał wiadomość, która skłoniła Kido do działania. "Nie uwierzysz. Właśnie widziałem koło szpitala Mikusia z jakimiś klonami. Cieciu mówi, że to jacyś wasi znajomi." Zeskoczył na murawę.
- Ja też będę się zbierać.
Spokojnym krokiem ruszył na przystanek.
- Też jedziesz do szpitala?- spytał Master.
Ares pokręcił głową.
- Do domu. Jeśli Majczi chciałby, żebyśmy się z nimi spotkali, to tak by się stało.
Nowy rozdział, yay.
Kill La Kill Icon: Mako 
© 2014 - 2024 EihgtthSin
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In